Od samego rana z mojej twarzy nawet na sekundę nie schodził uśmiech. Nawet, kiedy nauczycielka matematyki oddała mi kartkówkę z wielką czerwoną 1. Mówi się trudno, a dzisiejszy dzień był dla mnie szczególnie szczęśliwy. Dzisiaj wychodziła nowa książka Miyuki Namidy!
Miyuki była autorką najpopularniejszej ostatnimi czasy serii książek. Chyba nie istniała na świecie osoba, która o niej nie słyszała. Książki były co prawda "młodzieżowe", ale to wcale nie powstrzymywało dorosłych przed zaczytywaniem się w nich. Jedyny problem w niej był taki, że nikt naprawdę nie wiedział kim jest. Ukrywała się gdzieś, a nowe rozdziały swoich książek wysyłała do wydawnictwa mailem. Niby można było wyśledzić IP czy coś, ale jak widać ona była niezła w te klocki, bo chociaż próbowali nikomu nie udało się dojść do tego kim jest, jak się naprawdę nazywa i gdzie mieszka. Jedyną potwierdzoną informacją o niej było to, że mieszka gdzieś w Polsce.
Ostatni tak długo przeze mnie wyczekiwany dzwonek zakończył lekcje. Chwyciłem plecak i na łeb na szyję popędziłem do szatni. Tam narzuciłem na siebie kurtkę, zmieniłem buty i wybiegłem ze szkoły. Popędziłem do "rowerowni" czyli niewielkiego garażu za szkołą przydzielonego uczniom, by mogli tam zostawiać swoje rowery. Wyjąłem z kieszeni klucz i odpiąłem mojego brudnego, niegdyś wściekle czerwonego górala. Wsiadłem na niego i z pełną szybkością popędziłem w stronę najbliższej księgarni.
Po piętnastu minutach byłem już pod centrum handlowym. Wszedłem do środka i od razu rzuciły mi się w oczy plakaty wywieszone na witrynie: "Łza"! Miyuki Namida wydała nową książkę!" Mój uśmiech jeszcze się poszerzył. Wszedłem do księgarni i od razu podszedłem do nowości. Wśród różnego rodzaju nowości od razu wypatrzyłem tak charakterystyczną dla Miyuki przedstawiającą twarz lalki. Tym razem po jej porcelanowym policzku spływała łza. Bez wahania sięgnąłem po książkę i skierowałem się do kasy.
- Trzydzieści dwa dziewięćdziesiąt dziewięć - oznajmiła beznamiętnie kasjerka.
Zapłaciłem należność i wybiegłem z księgarni. Wsiadłem na rower i wiedząc, że książka bezpiecznie leży w plecaku dojechałem do domu w 10 minut.
Mój dom był parterowy w kolorze nijakim. Nie był zbyt duży. Otaczał go ogród z kilkumiesięczną trawą, a nigdy nie przycinane drzewa tylko dopełniały wrażenia dzikości i zapuszczenia. Do drzwi wejściowych kiedyś prowadziła ścieżka, ale już dawno zarosła trawą.
Ruszyłem do drzwi i oparłem rower o dom. Otworzyłem drzwi i wszedłem do przedpokoju niczym nie różniącego się od przedpokoi w innych domach. Zdjąłem buty, a kurtkę odwiesiłem do szafy.
- Cześć! - krzyknąłem w głąb domu, chociaż wiedziałem, że nikt mi nie odpowie.
Oboje pewnie jeszcze nie wrócili z pracy. Nie myliłem się. Dom był cichy i pusty. Jak zwykle.
Skierowałem się do mojego pokoju znajdującego się na samym końcu długiego korytarza. Otworzyłem drzwi i znalazłem się w innym świecie.
Pokój był nie za wielki, ale też nie za mały. Taki w sam raz. Ściany były pomalowane na biało. Wszędzie gdzie tylko się dało wisiały plakaty The GazettE. Po prawej stronie drzwi stało łóżko, a obok niego ogromny, nowocześnie wyglądający regał zapełniony książkami. Na przeciw drzwi stało biurko, a nad nim było okno. Pomiędzy biurkiem, a regałem stała szafa. Cała podłoga była zawalona ubraniami, butelkami po wodzie i książkami.
Nie zważając na nic wyjąłem z torby "Łzę" i rzuciłem się na łóżko.
ZAJRZYJ DO POSŁOWIA! głosił napis na samym początku książki. Przerzuciłem strony i zacząłem czytać posłowie.
Chciałabym zagrać z moimi czytelnikami w grę. W każdym rozdziale ukryta jest wskazówka. Jeśli komuś uda się odkryć je wszystkie znajdzie informację potrzebną do odnalezienia mnie. Powodzenia!
Te cztery zdania odmieniły wszystko.
Nieźle się zapowiada. Zarówno prolog jak i rozdział boskie. Masz ciekawy pomysł, nie mogę się doczekać, co z tego wyjdzie.
OdpowiedzUsuńCzasem opisy stają się zbyt "małomówiące", takie proste i nic nie wnoszące. Dużo słów bez związku... Ten opis pokoju. Mimo to całość przyjemnie i lekko się czyta.
Już jestem wielką fanką. Obserwuję i niecierpliwie czekam na ciąg dalszy.
Weny życzę!
Dziękuję! Jeśli chodzi o te opisy to chciałam jakieś zrobić żeby nie było to takie suche, a nie dość, że nie potrafię pisać opisów to jeszcze nie potrafię ich wpleść w resztę opowiadania. Staram się nad tym pracować, ale na razie słabo mi idzie. I jeszcze raz dziękuję za miłe słowa!
UsuńSiema. Właśnie przeczytałem rozdział 1. Zastanawiam się nad znaczeniem tytułu rozdziału. Jak dla mnie mówił on momencie kulminacyjnym, który był w sumie na samym końcu... a resztę to od myślników:
OdpowiedzUsuń- Akcja dzieje się bardzo szybko, chwilami aż za szybko, a jak tej szybkości nie ma, to nie ma nic, hehe nakombinowałem,
- Przez tą całą szybkość, rozdział jest krótki, a doprawdy ciekawy i czuć niedosyt! (mogło być więcej wydarzeń, w szkole rozmowy z kolegami o książce, po drodze do centrum handlowym, w samym centrum handlowym i w drodze do domu... brak takich wydarzeń powoduje, że tracisz na klimacie),
- opisy, typowe minimum, a nawet mniej... dom w kolorze nijakim, jak dla mnie to może nawet być niewidzialny... albo ruszoffy xD, sam dom mógłby być jakoś oryginalniejszy, ale mam wrażenie, że chcesz się skupić na czymś innym.
- jeden bohater, z doświadczenia wiem, że skoro jest jeden bohater to wyjdzie z tego opowiadanie czyli jeden bohater (oczywiste) i jeden wątek. Na razie są dwie postacie, im jest więcej postaci tym jest ciekawiej. Najlepszy jest ten dreszcz, gdy postaci jest od groma i trzeba pilnować wszystkie :D,
- Opis pokoju, na chwilę obecną najlepszy, brakuje koloru mebli, do białych ścian, świetnie pasowałyby czarne meble, ja sobie tak to wymyśliłem i nie było aż tak źle,
- Ogółem nie lubię historii osadzonych w Polsce,
- Nic nie wiadomo o wyglądzie bohatera, pisarki (a o tym było w prologu), ale może opisy postaci nie są aż takie ważne,
Wsio w temacie, lecę czytać kolejny rozdział.