„Nowe odkrycie w sprawie „Łzy“!“ głosiły białe litery na czerwonym przesuwającym się pasku.
- Odkryliśmy, że wszystkie błędy i literówki w książce układają się w wyraz „Pomyłka“ - mówił starszy mężczyzna w okularach, a podpis pod nim mówił, że jest bibliotekarzem w jakiejś malutkiej wsi, której nazwy nigdy nie słyszałem.
Czyli jestem na bieżąco pomyślałem z uśmiechem.
- Czy nowe znalezisko zwiastuje jakieś dalsze odkrycia w tej sprawie? - zdał pytanie dziennikarz.
- Nigdy nic nie wiadomo. Ja podejrzewam jednak, że ta autorka... Jak jej tam było...?
- Miyuki Namida.
- Właśnie. Podejrzewam, że Mikuji zbyt dobrze ukryła wskazówki, żebyśmy byli w stanie je odnaleźć - odpowiedział bibliotekarz.
Zirytowany brakiem nadziei tego człowieka wyłączyłem telewizor.
Usłyszałem szczęk zamka i wiedziałem, że to ojciec wrócił. Wyszedłem z salonu i zobaczyłem ojca w garniturze i ze skórzaną torbą.
- Hej, tato - przywitałem się.
- Cześć synek, co u ciebie?
- Nic... A u ciebie?
- Jak zwykle mnóstwo spotkań - uśmiechnął się smutno, po czym rozeszliśmy się w swoje strony. Tak mniej więcej wyglądała moja każda rozmowa z ojcem, jak gdybyśmy byli zupełnie obcymi osobami.
Wróciłem do swojego pokoju ze smutkiem uświadamiając sobie, że mam masę niepoprawionych ocen i nie zrobionych zadań domowych. Może mama miała rację mówiąc, że powinienem przystopować trochę z tym szukaniem śladów...
✍✏✍
- Czyli te wskazówki dla ściemy się przydały - zaśmiała się dziewczyna siedząc na kanapie i oglądając wiadomości telewizyjne. - Ech, naprawdę myślałam, że zajmie im to nieco krócej. Nawet martwiłam się, że ktoś od razu znajdzie rozwiązanie, a oni wciąż nie posunęli się naprzód...Sięgnęła po pilota leżącego na stole i zaczęła skakać po kanałach. Wiadomości, tysiąc-któryśtam odcinek „Mody na Sukces“, inna telenowela, film, który widziała już z pięć razy z braku innych rzeczy w telewizji. Zrezygnowana wyłączyła telewizor.
- Wygląda na to, że nie pozostało mi nic poza siedzeniem i czekaniem... - westchnęła.
✍✏✍
DZZZYŃ... DZZZYŃ... Nieustający i natarczywy dźwięk budzika wyrwał mnie ze snu. Nie otwierając oczu wyłączyłem go. Byłem okropnie zmęczony po wczorajszym kuciu do późna. Szkoła to jednak cholernie męczący obowiązek.Otworzyłem oczy i zwlokłem się z łóżka. Poszedłem do kuchni, gdzie z lodówki wyjąłem mleko, a z szafki płatki. Zjadłem płatki popijając mlekiem prosto z kartonu. Z ciężkim westchnieniem wstałem z krzesła i sprzątnąłem po moim śniadaniu. Wróciłem do pokoju i ubrałem mundurek szkolny składający się z niewygodnych eleganckich spodni, białej koszuli z kołnierzykiem, krawatu i marynarki z emblematem szkoły. Może i w normalnych szkołach nie było to już praktykowane, ale rodzice oczywiście musieli mnie wysłać do „szkoły z tradycją“. Wziąłem plecak i wyszedłem z domu. Wsiadłem na mój rower i zacząłem jechać w stronę szkoły, nie spieszyłem się za bardzo, bo wiedziałem, że i tak jestem spóźniony. Do starego gmachu szkoły dotarłem osiem minut po magicznej godzinie ósmej. Podpiąłem rower do stojaka pod drzwiami i wszedłem do środka. Kilku również spóźnionych uczniów wybiegało z szatni. Ja od razu skierowałem się w stronę klas. O ile dobrze pamiętałem na pierwszej lekcji miała być matma. Wspiąłem się po schodach na pierwsze piętro, gdzie mieściła się moja sala z matmy. Lekko zapukałem do drzwi i wszedłem do środka. Spojrzenia wszystkich zwróciły się na mnie.
- Dzień dobry i przepraszam za spóźnienie - powiedziałem bez większej skruchy.
- Siadaj - warknęła nauczycielka, a ja wykonałem jej polecenie.
Nazywała się Irena Ałuda i była kobietą po czterdziestce o włosach koloru mysiego sięgających do ramion i groźnym spojrzeniu. Do stereotypowej matematyczki brakowało jej tylko okularów.
- Jeśli szanowny pan Spóźniony jest łaskaw, to proszę otworzyć zadanie domowe, bo właśnie je sprawdzamy.
Miałem szczęście, że reszta lekcji minęła dość spokojnie...
----------------------
Jest i kolejny rozdział. Próbowałam w nim wprowadzić więcej opisów, ale dalej nie jestem w pełni zadowolona, choć myślę, że jest lepiej. Nic się nie dzieje, ale uznałam, że przystopowanie akcji się przyda. Nawet jeśli ten rozdział jest beznadziejny.
Racja, jest lepiej. Tylko gdy narratorką była ta pisarka... ten fragment mnie nie przekonał. No i krótko... Ale poza tym podoba mi się wszystko. Tylko szkoda że akcja nic a nic nie ruszyła. Przepraszam za to, ale momentami było mdle...
OdpowiedzUsuńAle i tak czekam na ciąg dalszy :)
Wiem, że było mdłe i chcę za to bardzo przeprosić. Myślę, że ten rozdział nie powinien nigdy powstać, ewentualnie być moim treningiem w opisach, ale ja już tak mam, że gdy napiszę coś choć odrobinę związanego z fabułą jakiegoś bloga to wrzucam to. Ale jak zawsze będę starała się poprawić i wprowadzić więcej wszystkiego w następnym rozdziale.
UsuńHej ;D Podoba mi się tajemnica, jaką owiana jest fabuła opowiadania. Z niecierpliwością czekam na kolejne rozdziały. Pozdrawiam i zapraszam do siebie :)
OdpowiedzUsuńZaciekwiłeś mnie drogi autorze. Pomysł autora, ukrywającego się pod pseudonimem przypomina mi Kala Amburkę Musierowicz, ale za to prowokacja Miyuki jest genialna. Sama chętnie przeczytałabym książkę z zaszyfrowaną (dodatkową, wszak większość książek ma w sobie ukryte mysli twórcy) wiadomość :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, życzę duuuuużo weny i niecierpliwie oczekuję kolejnego rozdziału <3
Przeszukując różne blogi i spisy opowiadań, trafiłam na ten Twój. Ponieważ dopiero zaczynasz to postanowiłam, że sprawdzę jak tam u Ciebie. Przyznaję, że czytanie od 30 rozdziału średnio mi pasuję i zawsze staram się zaczynać blogi od początku, więc miło mi było CIebie znaleźć.
OdpowiedzUsuńTym bardziej się ucieszyłam, gdy po kilku zdaniach stwierdziłam, że całkiem nieźle sobie radzisz z pisaniem. Nie męczyło mnie to wcale, przeciwnie - spędziłam miło czas przy tym rozdziale. Podoba mi się ta tajemnica, którą bohaterowie próbują odkryć, ciekawe co z tego wyniknie. Fajne zagranie z tą kobietą, która była narratorką. Czyżby to ona była sprawczynią całego tego zamieszania, które opisałaś? Z tej krótkiej treści zrozumiałam, że tak, to ona. Bardzo dobrze, że ta część była taka krótka. Nie przyśmiła treści własciwej, a myślę, że o to Ci chodziło.
Pozdrawiam serdecznie, a jeśli masz chwilkę to zapraszam do siebie :) Może się spodoba.
somethingdiffernet-imagine.blogspot.com
super wpis, bardzo fajnie napisany, miło się go czytało, zapraszam do siebie w zamian :) ekologiczny wypas owiec
OdpowiedzUsuń